środa, 10 lutego 2016

Moja choroba/cz.2

Maj stawał się coraz gorszy..  farba jasny brąz na blondzie, która wyszła czarna dołożyła jeszcze do tego wszystkiego swoje. Dwie dekoloryzacje i zniszczone włosy.. a wcześniej nigdy nie farbowane.. kolejny powód do nie lubienia siebie. Całe dnie w łóżku już mnie wykańczały, ale nie potrafiłam robić niczego innego.18-stka spędzona po prostu cudownie. Moje myśli o śmierci stały się obsesją. Jestem teraz załamana tym, że wysyłałam wtedy do mamy takie złe smsy. Czytała, że chcę się zabić. W końcu wybraliśmy się do psychiatry, a ten skierował mnie na oddział psychiatryczny. Nie chciałam tam iść.
Ale nie miałam wyjścia. Siłą, by mnie tam zawieźli. Pamiętam ten dzień. Siedziałam przed izbą przyjęć, a na ścianie wisiał kalendarz. 3 czerwca. Jak ja mam tu wytrzymać? Patrzyłam się na niego dalej i wyobrażałam sobie jak znowu tu usiądę i będzie już koniec tego miesiąca. Dni leciały, a ja nie dawałam po sobie poznać jak jest źle. Dostawałam leki. W szpitalu czułam się inaczej niż w domu, ale wcale nie lepiej. Przyjeżdżali do mnie codziennie i udawałam, że żyję. W sumie całkiem dobrze.
Lecz pewnego dnia pod wieczór coś mi strzeliło do głowy. Głupota. Potnę się jutro. Mam lusterko zbiję je i się uda. I tak zrobiłam. Roztrzaskałam je na kawałki. O mało  mnie nie nakryli. Mówiłam przez drzwi, że tak tak wszystko dobrze. Wzięłam te najbardziej ostre kawałki i położyłam się na łóżku. I zrobiłam to. Pierwszy raz w swoim życiu. Prawie nie bolało. Nagle ruszyłam nogą i huk. Z mojego łóżka spadł laptop. Od razu przybiegła pielęgniarka. Ale znowu mówiłam, że jest okej. Niestety schyliłam się, by go podnieść i ona zobaczyła ślady krwi. Potem w sumie nie pamiętam za bardzo, co się działo. Wiem, że przyszła doktor, zaopatrzyli mi to i przenieśli na obserwację.. Była potem jakaś tam wizyta z lekarzami i mówiłam im, że muszę się zabić. Tak czułam. Muszę. I tyle. Wróciłam na to łózko, a nawet nie wiem czy doszłam tam bo urwał mi się film. Nie pamiętałam niczego, co się ze mną działo przez kilka dni. Wiem tylko z opowiadań mamy, że dosłownie świrowałam. Zamykałam się w łazienkach, chciałam się ciąć, robiłam głupie rzeczy i pierwszy raz leżałam w pasach. Tak mi było potem wstyd, bo nawet nie wiem co robiłam...Okropne były dni później. Tak bardzo chciałam stamtąd wyjść. Ale nie mogłam mój pobyt się przedłużył. Wiadomo dlaczego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz