środa, 30 listopada 2016

CEL NA 1.01. 2020 R. !!! 3 LATA WALKi---->start

No niestety cały czas nauka i siedzenie w domu, co dwa tygodnie szkoła. Wieczorami robi mi się jakoś smutno..Jutro jadę do kina , możee będzie fajnie..     Chciałabym znaczyć coś więcej niż znaczę teraz, mieć  więcej znajomych, być znaną.., pewną siebie.. A może mi sięe wydaje ze byłabym szczesliwsza wtedy ?
No niestety ze mną już tak jest, że chcę być zauważona i zwracać na siebie uwagę, a moja nieśmiałość nie ogranicza...
Muszę zaistnieć.
Za tydzień na kontrolę do psychiatry i będę odstawiać leki . .może bedzie dobrze.
Przy okazji porozmawiam o tej mojej tęsknocie do złych rzeczy.. Mam tak, że czasami jakby brakowało mi bardzo złego samopoczucia lub złych rzeczy które wtedy robiłam.   Jakbym była w dole,a teraz po drapinie się wspinam do góry i jestem już blisko wyjścia, ale coś mnie co jakiś czas pociąga w doł... Mam nadzieję, że mimo teego wejdę na szczyt..
Mieszanka emocji i uczuć to ja. czuć się dobrze to naprawdę  wspaniała rzecz..i tego prawde
MOJE CECHY: Nieśmiała, narcystyczna... ale miła dla każdego bo oczywiście nie umie wyrażać swojego zdania do obcych osób. Muszę muszę to zmienić..W 2017 będę miała 20 lat..  I żebym za kilka lat była już szczęśliwą i fajną osobą, która zna swoją wartość, nie zazdrości i umie walczyć z problemami.
Chyba spróbuję, zabić można się zawsze.. A ja mam cel.  3 LATA.  23 to była kiedyś moja ulubiona liczba, aż nie stało się coś złego, az próbowałam się zabić 23-ciego. Odczaruję ją..
 KOLEJNE LATA MAJĄ BYĆ CORAZ LEPSZE...   
ZACZYNAM SIĘ ZMIENIAĆ...

DZIS JEST 30.11.16-  MAM PRAWIE 20 LAT. jestem smutna, niezadowolona z siebie, ambitna, ale nie pewna, wstydliwa, czuję się brzydką,,, mam głupie myśli

1.01.2020 - MAM 23 LAT  i ...............................................

c.d.n


niedziela, 20 listopada 2016

wrzesień, październik, listopad i...walczę z depresją..

Nie jest łatwo, ale wiem jedno, potrzevuje zajęcia. Jestem zajęta depresja na chwilę się chowa. Do szafy, pod łóżko.. lecz i zajecie nie daje mi gwarancji. Jestem z ludźmi i czasem jakiś szczegół zmienia mój chwilowy nastrój.  Jakby coś bardzo przykrego ale czuję się jakąś przekroczona.  Odwracać od tego uwage iść coś zjeść lub badając do kogoś głupoty albo przytulajac psa. On bardzo mi pomógł.  Wzięcie pieska pod dach to najlepsze co mogłam zrobić. W czerwcu moje samopoczucie się pigarszalo ale to ten szczeniak kochany zmuszał do wstawania czynności i dawał uśmiech na twarzy.. dużo miałam myśli złych i chciałam się ciąć ale się opanowywalam. Kilka razyzrobilam cieniutkie kreski by sobie przypomnieć jak to jest ale od razu przestałam.. to akurat specjalnie chyba było żeby zeszło. Walczę z brzydkiej widocznymi na rekach bliznami z okresu początku rowy. Nie wiem sama jak i przetrwalam te wakcje ... tyle głupich myśli już myślałam że trafię do szpitala ale udało się to zwalczyć... moja sunia dużo mi dała miłości choć to tylko piesek ale lepszy od człowieka.. W połowie września zaczęłam się spotykać z chlopakiem  ktory dwa lata temu doprowadzil mnie do zlego stanu i wtedy juz cos we mnie peklo  może i przez niego też... Ale.. dawną ja chciala bo widzirc spotykałem się z nim choć mirwalam źle nastroje..  żyłam j niby będąc z nim ale wiedziałam że to nie to ponadto przypominal mi źle momenty myśli samobójca blizny..skończyłam to nie dawno  I to dobra decyzja. Przez tyle czasu wcześniej chciałam z nim być a on mnie nie chciał a teraz zobaczyl jaki jest naprawdę nie dla mnie zbyt wiele bolu  wywolal.  Szkoda ze zmarnowalam tyle lez i smutku na niego ze tamta ja byla naiwna... ale dobrze ze to zrozumialam....   biorę leki tylko na noc choć bardzo chciałam już odstawić to nie mogę... bo do końca się dobrze nie czuję... wiem że muszę skończyć ten rok i zdać mature  uczę się sama matematyki porządni bo rozszerzona chce zdawać i naprawdę coś powoli wychodzi... W grudniu mam probna mature muszę dobrze wypaść czem9u ja muszę być najlepsza i perfekcyjna w swojej głowie i potem cierpię...   niestety ten okres zimna i ciemności sprzyja gorszemu samopoczucia i częściej się denerwuje i łapie doły  ... boję się tego czasu.. rok temu było tak bardzo źle leżała w szpitalu i chciałam się zabić...  bardzo boję się ze to wróci  I każda chwila smutku już mnie przeraża bo wiem ze muszę żyć choć nie do końca chce. Na pewno muszę dla rodziny. Może zechce dla siebie  kiedys. Chce byc piękna  i madra ...    viesze sie ze jest poprawa naprawde juz nie ma natarczywego niepokoju i mysli.. nie jest calkiem dobrze ale i wiele lepiej.  O śmierci czasem pomyślę i jakby to było to zrobić ale nie zrobię tego bo postawiłam sobie cel. Żyje do tej matury i uczę się żeby dobrze zdać. Czekam do wiosny i lata do lepszego czasu ciepłego. Może będzie jeszcze lepiej s zczesliwiej? 7 miesięcy bez cięcia się na rekach.. jestem dumna ale i smutna że te blizny nigdy nie znikną... zawsze będą zasmucac..  mam dużo rozterek i boję się jak ja bede żyć A co jak się znowu załamanie zachoruje nic mi się nie uda... Ale muszę spróbować bo  wiem że nie mogę już odejść bez walki. Poza tym jestem chyba narcyz ipomimo  dużej nieśmiałości i niskn wartości to chce żeby myśleli że jestem najlepsza i piękna.....  żeby tylko to myślenie nie doprowadziło mnie do złego żeby ta zbyt wysoka poprzeczka nie sprawiła że spadną w dół wprost nadepresje. Boję się ale  jednak jakoś się staram.. choć i ludzie zdołają choć bywa źle smutno choć płacze to jedno zrozumialam... ludzie tacy jak ja też istnieją i sobie radzą A potem naprawdę układa im się życie... może i mi się ułoży może będę zarabiać i pomagać mojej mamie... może będę szczeliwa.    Choć jedno muszę pamiętać. Nikt nie zagwarantowal ze rodziny się by być szczęśliwi. Rodziny się by żyć.  Byle wytrwać do wiosny zacząć wychodzić na dwór pojechać gdzieś... studia byłyby potrzebne by kogoś też poznać..  mam mętlik w głowie ale jakoś żyje.. sama się dziwię ale jak widać jest lepiej. Nie mogę się znlwu wpędzić w depresje.. czarne chmury odplywajvie... Czekam do lata na słońce... akysz.