czwartek, 24 marca 2016

Ile jeszcze do końca?

Myślałam, że to  będzie już niedługo, myślałam, że tego naprawdę chcę.. Ale jak widać  się waham. Jest mi ciężko, ale to jeszcze nie ten czas...
Ale myślę, że jak teraz będzie coraz gorzej i gorzej, to w końcu podejmę tę decyzję.
To miał być wtorek. Ale pojechałam do psychiatry po większą dawkę leków. Dam sobie szansę. Ostatnią. A potem zobaczymy...NIE MOGĘ ZROBIĆ TEGO RODZINIE. Trzeba wytrzymać jak najdłużej.

niedziela, 20 marca 2016

niedziela, 13 marca 2016

Nie wiem jak to będzie

Chcę już niedługo zamknąć oczy, lecz się boję.
Czy zniszczę wszystko to, co mam ?
Smutno i źle.
Gdzie znajdę sens wszystkiego? Jest coraz trudniej, a te najgorsze uczucia chyba własnie powracają :(
Znowu zaczyna się to piekło.
ILE WYTRZYMAM?

sobota, 12 marca 2016

piątek, 11 marca 2016

W złym kierunku

Wracają te najgorsze myśli i światłość przemienia się w ciemność..
Już wiem, że coś złego znów się dzieje ze mną.

Znów myślę, by coś łyknąć, znów myślę, by się pod coś rzucić,
znów myślę, by się powiesić, utopić i was... porzucić..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Potrzebowałam dzisiaj z kimś porozmawiać. Tak szczerze. Dlatego umówiłam się z przyjaciółką. I nie wyszło. Jedynie co udało mi się jej powiedzieć, to że żałuję, że się samookaleczam i że czasem czuję się źle. Nie potrafię , po prostu nie potrafię z kimś bliskim rozmawiać o tym, co mi  jest.
Nie mam komu się wygadać...NIE umiem powiedzieć, że codziennie jest gorzej.
Potrzebuję teraz, na szybko pomocy jakiegoś specjalisty. Sama zrezygnowałam z psychologa.
A nie mogę znowu mówić mamie, że chcę gdzieś pójść. Domyśli się, że jest gorzej. A nie może.
To ona ma powiedzieć mi, że musimy iść na kontrolę do psychiatry, nie ja.
Muszę koniecznie z kimś w poniedziałek porozmawiać. Chyba pójdę do pedagog szkolnej, choć bardzo się obawiam, że zostanę niezrozumiana. Ale ja już nie mogę. Jak wytrzymam weekend?

Chcę mi się ciąć i wyobrażam sobie jak umieram.  Na różne sposoby. I czuję, że wtedy na reszcie byłoby już po wszystkim. Wszystko znika. Znikam ja.
 Ale widzę też inne osoby, ich reakcje..To wszystko komplikuje...

Szkoła pokazuje mi jak bardzo się stoczyłam i jak bardzo głupia jestem, a inni ludzie, że nie pasuję do tego świata, bo jestem inna. Staram się udawać, że jest okej. Koledzy, koleżanki, nauczyciele- nabraliście się? 

Odstawiam od dzisiaj te głupie tabletki. Właściwie to wczoraj wieczorem już nie wzięłam.. Ja mam żyć jak podtrzymywana przez aparaturę? Skoro nie umiem żyć bez nich,to nie umiem wcale. 
One tylko maskują część bólu, a i tak wychodzi to ,co czai się wewnątrz.Będzie szybciej.
Jeszcze jakiś czas, ostatnie bicie serca i  STOP.

 

 

czwartek, 10 marca 2016

Sama

Czuję się samotna.
Tak naprawdę nie mogę z żadną bliską osobą ani przyjaciółką szczerze porozmawiać.
Nie potrafię.
Chcę, żeby mi ktoś pomógł z tym cięciem się.
Brzydzę się tym, patrząc na tą rękę.W dodatku dzisiaj mnie cały dzień boli, a z wczorajszych ran sączy się krew :(
Boję się poprosić o pomoc, ale w sumie też się jej obawiam.
Więc muszę radzić sobie sama ze sobą.

Dzisiaj  był bilans. Do mierzenia ciśnienia wzięła tą rękę, gdzie było mniej blizn. I dobrze. Chyba nic nie widziała albo nie chciała widzieć. Z jednej strony to dobrze, że nic nie gadała, a z drugiej jest mi smutno, że nikogo to nie obchodzi. Tutaj było tylko ważenie, mierzenie i ciśnienie. Ale co  będzie na bilansie w przychodni? Tam trzeba ściągnąć koszulkę.. I znowu lekarz to oleje, a ja będę myślała w głowie, co on sobie pomyślał, jaka idiotka, tnie się.
I wyjdę stamtąd zażenowana i upokorzona..
Po co zaczęłam to robić?

Nie chcę być w stanie pomiędzy, że nie jest bardzo tragicznie, ale nie jest też dobrze i idzie w kierunku złego. To tylko utrudnia wszystko. Bo albo chcesz się zabić albo nie. A ja nie wiem.

NIC NIE MA SENSU, A JA NADAL ŻYJĘ...





ech


Niby jakos sie ucze,ale co z tego jak mnie nic nie cieszy. Dzisiaj sie znowu pocuelam, bo pomyslalam tak o sobie jak inni moga mnie widziex, jak ja w ogole wygladamm.. Ja po prostu nie akceptuje siebie
Udaje mi sie zaliczac pewne rzeczy a nauczyciele mysla sobie ze to od tak super latwo , naucz sie na egzamin, na sprawdzian, popraw, kartkowka wypracowanie... To wszystko jest juz ponad mnie...Nie umiem sie zabrac tak jak kiedys do nauki od razu, a teraz przeraza mnie to ze tego jest tak duzo a ciagle dokladaja wiecej... Zegnaj normalne zycie dobre studia dobra praca, witaj niezdana maturo. Codziennie wieczorami jest mi bardzo smutno i placze.. Teraz tez przez to w jakim kierunku powedrowalo moje zycie. Od czasu do czasu przewijaja sie mysli ze najlatwiej wszystko skonczyc. Ale ja tego nie moge zrobic mamie , popsulabym jej zycie jeszcze bardziej.. Nie mige jej nic mowix bo nie chxe jej denerwowac i nikonu a tak chxialabyn poroznawiac..

Chce  zeby bylo dobrze, nie chce ryczec...
Jestem teraz beznadziejna w tej matmie i to mniectez tak boli. Mialam byc jedna z najlepszych..juz sobie wyobrazam jakie zdanie pani sobie o mnie wyrobila.. Chcialabym btc kims w oczach innych a teraz ja jestem niczym nic nie umiem

Jak mam znowu btc dobra...juz za pozno..stracilam tyle czasu..zaraz koniec roku i matura.. Przeciez to bedzie porazka. Ja sie zalamie bardziej niz teraz , boje sie

Nikomu ani słowa

środa, 9 marca 2016

za duzo tego

Siedze w szkole i jest mi smutno. Dlaczego sie tne i sie oszpecam. Czy znalazlabym w szkole kogos takiego jak ja?
 Siedze i patrze sie na tych ludzi..
Zajeci.
Ucza sie, cos pisza, rozmawiaja...a ja
Ja mysle co zrobic
Czy bedzie lepiej?
Boje sie zycia, czuje sie inna
I gorsza
Oni mysla ze jest lepiej,
Ze mam juz sile
Ze sie wszystkiego naucze bo jestem zdolna
A ja nie moge
Nie wyrabiam
I nie moge im tego powiedziec
I tak nie zrozumieja
Albo powiedza trzeba sie starac, trzeba chciec..
To dobija, zwlaszcza gdy robie to z calych sil
Efekty sa marne

Wczoraj mialam sir uczyc, ale wrocilam do domu po szkole i  poczulam ogromne uczucie bezradnosci, zalu do siebie i innych to wszystko jest za trudne...

Lezalam,lezalam i sluchalam smutnej muzyki, dolowalam sie...az wreszcie sie pocielam..Jest mi zle, a nikt tego nir zauwaza, nikt nie pomoze. Wstydze sie mowic o swoim samopoczuciu. Nir chce robic z siebie ofiary, ale czuje ze potrzebujr wsparcia, a nie udaeaWania ze jest dobrze..

Jutro mam bilans w szkole. Boje sie ze zobaczy rece. Nie chce by ktos widzial rany i blizny. Bo uznaja mnie wtedy za jeszcze glupsza niz jestem..

Jak poczuc sie lepiej? Jak ? Nie chce cierpiec, nie chce byc taka..za tydzien nawalone mam sprawdzianoe i egzaminow..
To mnie pograza jeszcze bardziek. Pytaja sie potem co dostaje.. Wstyd mi bedzie..

Nie chce brac znowu zyletki do reki. To nie jest rozwiazanie. To tylko stwarza mi kolejne blizny, ktore bardzirj przypominaja o cierpirniu. Ale jednak ukaranir siebie jakos pomaga jestem beznadziejna musze za to placic..to boli, ale uczr sie to robic mocniej.. A krew leci coraz bardziej. Gdy widze potem te rany jestem nawet zadowolona ze potrafie chociaz to zrobic ze soba.. Mija jakis czas i jest zlosc na siebie.
Teraz do cholery musze to ukrywac.
Wiecej problemow
Wiecej powodow by czuc sie gorsza.