piątek, 19 lutego 2016

I co teraz?

Szybko zareagowałam i udałam się do psychiatry. Zwiększyła mi leki, pomogła rozmową. Do dzisiaj nie było tak źle..dopóki z kimś nie porozmawiałam..Wszyscy mnie przekonują, że ja muszę coś robić, starać się. A co myślą, że ja nie próbuję? Oprócz cięcia się po cichu, czasem wyciągnę tę książkę i przeczytam. Tak to moja wina, że nie potrafię się nauczyć. Teraz już to wiem.. Wprost tego nie mówicie, ale wasze  słowa mają właśnie takie przesłanie "NIC NIE ROBISZ, ŻEBY SIĘ NAUCZYĆ, CHCESZ TAKA BYĆ"...Skoro tak myślicie, to myślcie dalej. I tak byście mi nie pomogli. Ale w jednym macie rację. Nie daję sobie pomóc. I jak tu się nie poddać? Ja nie mam siły, by walczyć. Różne sytuacje mnie przerastają.. Nawet jak ja naukę przełożę na inne dni i tak będę musiała się z nią zmierzyć...A to jest dla mnie zbyt trudne.. Muszę stąd zniknąć. WYSTARCZAJĄCO LUDZI MA PROBLEMY, a moje nie są warte uwagi. Bo przecież skoro oni mają problemy to ja się powinnam ze swoimi pogodzić..
GŁUPIE PROBLEMY NASTOLATKI. A jednak problemy, które mnie zabijają
Powoli się żegnam, choć tak naprawdę błagam-pomóżcie w ostatniej chwili..
PRZEPRASZAM, ŻE WAS ZAWODZĘ.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz